Jestem zdecydowaną zwolenniczka szczepień obowiązkowych. I z pewnością uważam ze takie autorytety medyczne jak Liroy czy Kukiz nie powinny decydować o tym czy sprowadzą na Polskę epidemie czy nie. Jednak co do szczepień dobrowolnych mam już nieco odmienne zdanie. Oczywiście moja rodzina szczepi się przeciw grypie. Ale przeciw kleszczom? To chyba wystarczy się popryskać.
Najlepszym testerem szkodliwości kleszczy jest mój pies. Tygodniowo łapie on po kilka kleszczy i to najczęściej przy domu, bo tylko jak idziemy do lasu pamiętam by go spryskać.  W jego życiu z pewnością były ich dziesiątki, jak nie setki. Pewnie dzięki temu doszłam do wprawy w ich usuwaniu. Teraz po ciepłej zimie ponownie pojawia się temat kleszczy i szczepień.  Każdego dnia jesteśmy bombardowani informacjami o strasznym nasileniu populacji kleszczy.
Dlaczego nie warto się szczepić?
Przede wszystkim w zależności od rejony Polski choroby roznosi jedynie od 3 do 15 % populacji kleszczy. Na odkleszczowe zapalenie mózgu zapada w całej Polsce około 200 osób. Ostatnie nasilenie było w 2009 roku kiedy liczba zachorowań wzrosła do 350 osób. To mniej niż tych co wygrało w totolotka. Na najgroźniejszą chorobę występującą po ukąszeniu kleszcza - boreliozę w ubiegłym roku niespełna 13,9 tyś osób. Na boreliozę szczepionki nie ma. Leczy się nią przez trzy tygodnie antybiotykami http://wylecz.to/pl/choroby/choroby-zak … lioza.html .
By ją uniknąć od kleszcza musimy po prostu szybko go usunąć w całości. jednak głównym źródłem boreliozy jest nieprzegotowane mleko pochodzące od zarażonych krów. Przecież właśnie kleszcze łąkowe są najczęściej nosicielami boreliozy. Dlatego pijąc mleko od krowy, czy mleko kozie powinniśmy je zawsze pasteryzować. Szczególnie na Warmii, Mazurach, Podlasiu. Co dziwne u ludzi tak nie jest. Matka karmiąca nie może zarazić swojego dziecka boreliozą.  W mleku matki karmiącej pojawiają się przeciwciała. Tak samo nie odnotowano przenoszenia się boreliozy z człowieka na człowieka jak to jest w przypadku innych chorób.